niedziela, 4 września 2016

Tonik, płyn miceralny, hydrolat - urodowe podstawy

 Witam !

Wczoraj wróciłam ze szpitala i już się biorę z postowanie ^^
Dzisiejszy post chciałabym poświęcić trochę tematowi jakim jest nanoszenie na naszą cerę substancji płynnych. Wielokrotnie spotykam się ze złym wykorzystaniem takich produktów. Ja rozumiem, że jedna rzecz może mieć wiele zastosowań, ale jeżeli chodzi o kosmetykę to zazwyczaj łączenie substancji dwa w jednym wychodzi trochę gorzej niż lepiej, a to, aby jakiś produkt spełniał X potrzeb to już w ogóle byłaby bajka ;)
Niestety - w świecie urody często tak jest, że każdy element w zbiorze X ma swój jeden cel w zbiorze Y i używany do tego do czego nie powinien, przynosi wręcz niemiłe rezultaty, albo chociaż rozczarowanie względem naszych oczekiwań.
Większość z nas kiedy wchodzi do typowej drogerii jest wręcz bombardowana kolorowymi opakowaniami, hasłami znanymi z reklam, promocjami, czy szyldami. Nic więc dziwnego, że w tej całej tęczy bodźców jesteśmy w stanie zwrócić uwagę na najbardziej krzykliwe produkty, często wcale nieadekwatne do naszych potrzeb. Wiele dziewczyn naprawdę pokłada ogromne nadzieje w swojej wizycie w Rossmanie, Naturze, czy Hebe, szukając czegoś do nawilżenia skóry i utrzymania jej w lepszej kondycji. No właśnie. "Czegoś". Nie mając wcześniej za wiele do czynienia z kosmetykami pielęgnacyjnymi wybierają płyn micelarny zamiast toniku, czy mleczko do demakijażu zamiast żelu myjącego twarz. Ale absolutnie nie ma najmniejszego powodu do tego, aby obwiniać kogokolwiek oprócz sprzedawców, którzy wszystko pakują w coraz to jaskrawsze, przerysowane butelki, gdzie informacja o tym jaką rolę ma spełniać płyn jest umieszczona pod wieczkiem, bo "psułaby by design".
Jednak kiedy już znajdziemy dane o tym co w końcu kupiliśmy i jak tego używać to znowu dostajemy bum o głowę samymi superlatywami produktu : "ultra-nawilżający, utrzymuje równowagę, oczyszcza, wyrównuje koloryt!!". Etykieta aż wrzeszczy. No to skoro efekt ma być taki zniewalający to po co sięgać po coś innego skoro ta mała fiolka ma spełniać wszystkie wymogi naszej skóry?
Kochane, gdyby tak było to wszyscy chodziliby piękni i gładcy :p


Jak zatem używać i czego? 


Tonik - nie mylić z płynem do demakijażu! Tonik owszem, może usuwać brud, zanieczyszczenia, czy resztki make up'u, ale to nie jest jego główna funkcja. Z ogóły zresztą toniki są droższe niż specyfiki zmywające cienie do powiek. Tonik ma właściwość pielęgnującą i regenerującą dla naszej skóry.  Dobrze dobrany potrafi poprawić jej kondycję nawet o 50%. Nie warto przepłacać i używać go jako dwufazówki bo nie na tym rzecz polega. Toniki przygotowują naszą skórę do kolejnych zabiegów kosmetycznych, wyrównują jej ph, odświeżają ją, łagodzi podrażnienia i działa antybakteryjnie. O tonikach i hydrolatach będzie na blogu osobny post, więc już się rozpisywać nie będę :)

Hydrolat - brzmi chemicznie, strasznie, złowrogo, ale tak naprawdę to samo szczęście i radość :p Delikatna woda kwiatowa, która wyrównuje ph naszej skóry, przygotowuje ją do dalszych zabiegów kosmetycznych, odświeża ją i "odżywia". Jeśli jesteście wrażliwcami i zamiast toniku stosujecie płyn micelarny to radziłabym go zmienić na ten produkt. Hydrolatów jest cała gama, dostosowana do każdego rodzaju skóry. Nie dosyć, że bez zbędnej chemii, to zazwyczaj w dostępnej cenie. Można w tym przypadku stosować zamiast toniku. Nie powinny zawierać alkoholu, pegów, ani sztucznych substancji konserwujących.

Płyn micelarny - składa się on z higroskopijnych cząsteczek zwanych micelami. Jego głównym zadaniem jest nawilżać cerę, normalizować ph, oraz ją oczyszczać. Jednak jak wspomniałam kosmetyku sto w jednym nie ma, więc każdą z tych funkcji pełni po prostu... Po trochu. Nie wzmacnia skóry tak mocno jak tonik, nie usuwa makijażu tak dobrze jak mleczko, ani nie oczyszcza jej jak żel myjący. Płyn micelarny jest jednak dobrą alternatywą dla alergików, gdyż nie ma on w zwyczaju jakkolwiek podrażniać cery. Nie powinien zawierać on sztucznych zapachów, barwników, etc. Jednak większość wyżej wymienionych funkcji pełni on po przysłowiowych "łebkach".

Mleczko do demakijażu - matulu, tak jak nazwa wskazuje, tylko do demakijażu. Nie raz spotkałam się z tym, że ktoś używa go jako zamiennik pianki antybakteryjnej do twarzy. Absolutnie odradzam! Wiele z tych śmietanek zawiera substancje drażniące mające na celu lepiej zebrać, rozpuścić, czy wchłonąć resztki makijażu. Serio, nie chlapiemy na twarz mleczka jeśli nie ma takiej potrzeby. Czasami nawet się radzi, aby skórę po użyciu takiego specyfiku oczyścić. Większość mleczek co prawda w tych czasach jest zbudowana z delikatnych substancji, nie zmienia to faktu, iż powodują one tak czy siak zapychanie się porów, które z kolei prowadzi do powstawania stanów zapalnych.

Żel myjący - występuje w takiej postaci, bądź pianki. Rzadko kiedy jest to "woda myjąca", czy spray :p Czasami można się też spotkać z pudrami myjącymi na bazie glinek, owsa, etc. Jakkolwiek nie podać by tego kosmetyku funkcję on ma jedną - dokładnie oczyścić skórę. Większość z Was pewnie ma zakodowane w głowach, że oczyścić skórę ma za zadanie peeling - owszem, on również. Jednak z taką różnicą, że peelingu nie możemy używać codziennie, bo te europejskie po prostu są zbyt mocne i można je stosować raz-dwa razy w tygodniu. Natomiast twarz z zanieczyszczeń cząstkowych należy czyścić każdego rana i wieczora ! Inaczej nie ma mowy o pozbyciu się stanów zapalnych, a na zaognionego pryszcza nakładając jedynie maść tylko pogorszymy sprawę. Żele myjące usuwają brud, bakterie, kurz i inne rzeczy  których nie da rady zobaczyć gołych okiem, a sprawiają one różne nieprzyjemności naszej skórze.

Szukając kosmetyków pielęgnacyjnych do użytku dziennego warto zwracać uwagę na skład. Postarajcie się, aby nie zawierał on alkoholi, pegów, silikonów, parabenów, czy sls'ów(detergent). Takie substancje w codziennym stosowaniu bardzo często przyczyniają się do powstawania zaskórników, stanów zapalnych, wysuszania skóry(w negatywnym znaczeniu, więc niech ci z tłustą cerą nie cieszą buzi :p), reakcji alergicznych i innych niemiłych rzeczy. Warto też poczytać trochę zanim kupicie produkt "w ciemno". Jest wiele stron gdzie ludzie się wypowiadają na temat kosmetyków i bardzo często takie opinie innych są przydatne przy wycieczce do kasy ;)

Taka malutka rada ode mnie - zazwyczaj im jaskrawsze opakowanie tym uboższy skład, więc niekoniecznie kierujmy się stroną wizualną :p

Dziękuję Wam za przeczytanie i do następnego!

19 komentarzy:

  1. Fajnie napisane nie znam się na kosmetykach ale żonie pokaże artykuł

    http://blog.mpiserwis.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie napisane:) Sama używam niewielu kosmetyków, dlatego dzięki temu wpisowi może poszerzę swój zasób:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo i zachęcam do rozwijania kolekcji pielęgnacyjnej ;)

      Usuń
  3. Bardzo dobry wpis, ja zawsze zadawałam sobie pytanie w drogerii "co to za różnica między jednym a drugim kosmetykiem?!" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojj tak, a zwłaszcza, kiedy wszystkie obiecują ten sam "wspaniały" i "idealny" efekt pięknej skóry... To trochę jak piernik i wiatrak! :D

      Usuń
  4. Piszesz lekko, rzeczowo co sprawia, że Twój post czyta się przyjemnie, szybko, a jednocześnie zyskuje się dużą porcję wiedzy! Przyznam szczerze, że mimo tego, że interesuję się kosmetykami, uwielbiam buszować po drogeriach to na temat różnicy pomiędzy opisanymi przez Ciebie kosmetykami mam bardzo podstawową jak widzę. Jeśli chodzi o moją pielęgnację skóry to obecnie używam płynu micelarnego, którym zmywam i makijaż oczu i podkład, a następnie toniku oczyszczającego do skóry mieszanej. Chciałam w ten sposób uniknąć korzystania z wody kranowej, ponieważ bardzo często miałam wrażenie, że to ona jest głównym sprawcą przesuszenia mojej skóry, a jednocześnie pojawienia się na niej wyprysków. Co myślisz o takim rozwiązaniu pielęgnacyjnym?

    P.S. Będę regularnie wpadać do Ciebie ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko, jest mi bardzo miło, że tak uważasz ! Dziękuje z całego serduszka :)
      Co do wody - wiadomo różni się ona w zależności od miejsca zamieszkania i stopnia chlorowania. Jednak obawiam się, że zastępowanie jej na dłuższą metę innym środkiem myjącym może być dla skóry męczące. Każdy kosmetyk zapycha pory, jego resztki zostają w naszej skórze, nie zależnie od tego czy jest on płynem, czy kremem. Pomyślmy o tym tak - w większości procentów składamy się z wody, więc nie powinna ona szkodzić naszej zewnętrznej stronie. Woda to podstawowy sposób na oczyszczenie cery z sebum i substancji drażniących . Dla Twojego bezpieczeństwa radziłabym, abyś nie rezygnowała z niej całkowicie, a przesuszenie cery odbiła sobie intensywnie nawilżającą maseczką z owsem, albo innym humektantem (np. awokado).
      Ps. Nie mogę się doczekać ^^

      Usuń
    2. Uhuhu, ale się rozpisałam :)

      Usuń
  5. Właśnie takiej instrukcji potrzebowałam:) Fantastyczny tekst pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło i cieszę się, że pomogłam! Zapraszam do odwiedzania bloga ! :)

      Usuń
  6. Cenne rozróżnienie - niby wiem co to tonik, a co mleczko, ale hydrolat? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Człowiek uczy się całe życie a wiedzy na temat urody nigdy za wiele :)

      Usuń
  7. Bardzo przydatny post! :)
    weronikajankowska.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajny artykuł :) Osobom rozpoczynającym przygodę z makijażem bez wątpienia dużo podpowie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ja nie wyobrażam sobie, żeby po zmyciu makijażu mleczkiem nie umyć jeszcze raz twarzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Ja nie wiem jak można używać mleczka do demakijażu jako zamiennika wody, a niestety znam takie osoby :/

      Usuń