sobota, 28 stycznia 2017

Sposoby na tego jedynego... PRYSZCZA!

Hello moi kochani!

Jak się macie? Ja ostatnio wróciłam z Poznania od lekarza, wizyta przebiegła spokojnie, bez większych ekscesów. Poza tym zatrzymałam się w Malcie i obkupiłam jak zwykle, a to nowa pomadka, a to pielęgnacja i tak sobie leciały moje pieniążki z portfela :p

Poza tym zapraszam Was dzisiaj na posta o tym jak się pozbyć pojedynczych stanów zapalnych.
Często jest tak, że uszykujecie się na wyjście, skompletujecie ubranie i kosmetyki, ale wieczorem, parę dni przed wydarzeniem znajdziecie na swojej twarzy dużego, soczystego pryszcza. Jak się w miarę szybko pozbyć tego nieproszonego gościa? Oto moje sposoby!

1. Olejek z drzewa herbacianego. 
Melaleuca alternifolia


Ma jedno z lepszych działań antyseptycznych, bakteriobójczych i przeciwzapalnych. Hamuje karierę naszego wyprysku w try miga. Zawiera między innymi terpiny, terpineole, pinen, cyneol. Zapobiega powstawaniu grzybicy, a nawet pomaga w jej leczeniu. Ma obłędny zapach, świeży i taki orzeźwiający. Przez przypadek kiedyś odetkał mi zatoki :) Zasusza krostę atakując ją od wewnątrz, aż do jej całkowitego usunięcia. Nie doprowadza do rozwoju zakażenia. Poprawa w stosowaniu nawet w dwa dni od zaczęcia kuracji. Większość ludzi uważa, że olejek herbaciany nierozcieńczony może podrażniać, więc lepiej mieszać go z mało inwazyjnym olejem. Ja natomiast jestem zwolenniczką kładzenia go punktowo twarz w wersji stu procentowej.

2. Olejek z melisy 
Melissa Officinalis 


 Działanie baketriobójcze, grzybobójcze i przeciwzapalne. Olejek z drzewa herbacianego delikatnie chłodzi naszą skórę, natomiast ten produkt ją rozgrzewa. Mimo tego ma równie dobre działanie antyseptyczne z olejek przedstawiony u góry. Zasusza krostę i atakuje ją od wewnątrz nie doprowadzając do jej rozrostu. Przyspiesza gojenie się ran. Niestety, ja na efekty musiałam czekać troszkę dłużej niż przy olejku herbacianym, ale i tak szybko.

3. Olejek lawendowy 

 Lavandula angustifolia
No i tutaj mamy od wyboru do koloru, właściwości : przeciwtrądzikowe, przeciwzapalne, odkażające, antygrzybicze i antyseptyczne. Zabija bakterie powodujące skażenia i infekcje skóry. Normalizuje produkcję sebum, likwiduje obrzęki i łagodzi stany zapalne. Nie zasusza ich tak drastycznie jak olejek z drzewa herbacianego, czy melisowy, ale regularnie go stosując na pewno zauważymy poprawę. Polecany nawet przy zapaleniu mieszków włosowych, egzemie, czy łuszczycy.

4. Olejek tamanu  

Mój number one jeżeli chodzi o silnie zaawansowane stany zapalne, czy ropne. Kiedy krosta boli, jest obrzmiała, sączy się z niej jakiś dziwny płyn, cokolwiek co daje mi dyskomfort większy niż normalnie - olejek tamanu reguluje sytuację. Rozprawia się z pryszczem i nie tyle co go zasusza, ale po prostu z dnia na dzień staje się coraz mniejszy. Bardzo dobrze przyspiesza gojenie się ran, więc jeżeli macie jakiegoś trudnego do zagojenia się strupka posmarujcie go olejkiem tamanu. W jego skład wchodzi kwas odpowiadający za niszczenie bakterii, czyli kwas kalofillowy, kumaryny, glikolipidy, fosfolipidy oraz laktony mające właściwości przeciwzapalne. Sprawia, że opuchlizna jest mniej widoczna, ma działanie przeciwbólowe, przeciwwirusowe i pobudzające tkanki do szybszej regeneracji. Pachnie trochę jak przyprawa, ale ja ciągle próbuję sobie wmówić, że czuję orzechy ;)

5. Maść cynkowa 

Maść apteczna, która zawiera tlenek cynku i substancję przewodniczą. Polecana do stosowania punktowo, ze względu na swoje ultra właściwości wysuszające. Zabija wyprysk tworząc z niego malutki strupek, aż do całkowitego zniknięcia. Maść cynkowa absolutnie nie powinna być stosowana na całą twarz, gdyż może nam ją po prostu wysuszyć, w przesuszona cera stara się gwałtownie nawilżyć, toteż produkować dwa razy więcej sebum. Stosowanie miejscowo nie powoduje problemów, a raczej je usuwa. Z maścią wygodniej - nie daje takiego zielonego odcienia jak olejek tamanu, czy nie pachnie tak mocno jak olejek herbaciany.

Dziękuję kochani za przeczytanie dzisiejszego posta, mam nadzieję, że komuś pomogłam :) Przypominam o trwającym viankowo-fito rozdaniu i do zobaczenia! (rozdanie)

piątek, 20 stycznia 2017

Czego unikać w kosmetykach? Podstawy podstaw!

Witajcie moi Kochani!

No i przyszła... ODWILŻ ! Tak długo na nią czekałam, tak upragniona była - no i jest :) Byle by tylko teraz nic nie zamarzło bo będziemy mieli lodowisko.

Dzisiaj przychodzę do Was z dosyć istotnym tematem - mianowicie : szkodliwe substancje w kosmetykach. Bardzo często początkujący składoczytacze nie wiedzą czy dana substancja jest dobra dla naszej skóry, czy też nie. Na grupach tematycznych nie ma dnia bez prośby o analizę składu, czy pytanie o parafinie. Dzisiaj postaram się Wam wyjaśnić, których substancji należy szczególnie unikać i dlaczego. Post szczególnie dla początkujących.

PAMIĘTAJCIE, ŻE TO CO KŁADZIECIE NA SKÓRĘ TO ONA WCHŁONIE POPRZEZ PORY, WIĘC ZASTANÓWCIE SIĘ PRZED KUPNEM TANIEGO KREMU Z 
ALIEXPRESS !


Paraffin 



Parafina, czyli mieszanka stałych alkanów wydzielana z ciężkich frakcji o temperaturze wrzenia 350°C ropy naftowej lub z frakcji smół wylewnych w węgla brunatnego.
Występuje pod nazwami paraffinum liquid(płynna parafina - olej parafinowy),syntetic wax, paraffin, mineral oil, isoparaffin.
Inaczej mówiąc pochodna ropy naftowej, bądź smoły węglowej. Jak spotkałam się z zastosowaniem węgla na skórę z pozytywnym skutkiem, tak nie wyobrażam sobie smarowania buzi frakcją jego smoły. Parafinę stosuje się jako przekaźnik substancji czynnych w kremach, ponieważ sama nie jest wchłaniana przez skórę. Często spotykana w maściach, okładach, czy żelach. Parafina tworzy okluzyjną warstwę na skórze, tym samym przekazując jej składniki zawarte w produkcie. Przez to, że nie jest dobrze tolerowana przez nasze pory, powoduje ich zapychanie. Unikać jej powinny osoby ze skłonnościami do zaskórników, stanów zapalnych oraz trądzikiem. Często używana w tanich produktach kosmetycznych, nawet w oliwkach.
Dla mnie to jest na NIE, gdyż praktycznie każdy krem z parafiną w składzie mnie zapychał.

Parabeny



Środki konserwujące i grzybobójcze, pozwalające zachować odpowiedni układ kosmetyku na dłuższy czas. Jednak nie każdy wie, że  Methylparaben, Ethylparaben, Isopropylparaben, Propylparaben, Butylparaben, Benzylparaben mogą leżakować w naszym organizmie i ingerować w zachowanie naszej gospodarki hormonalnej. Istnieją również dowody na to, że parabeny są w pewnym stopniu kancerogenne(wywołują nowotwory). Najlepiej unikać ich we wszelakich środkach kosmetycznych.

Glikol  Propylenowy 


Kolejna pochodna ropy naftowej.Glikol propylenowy(PPG) pełni funkcję higroskopijną(pochłania wodę), hydrofilową(nawilżającą skórę) oraz przenikania przez warstwę rogową naskórka. W Chemii Kosmetologii Marii Perłowskiej uważany za środek toksyczny. Używany nie tylko w kosmetyce, ale także mechanice w płynach hamulcowych i chłodniczych. Do produkcji glikolu propylenowego jest używany gaz kancerogenny - Ethylenoxid. Należy unikać również innych glikoli, takich jak Butylene Glycol, czy polietylenowych, kryjących się pod przedrostkiem PEG.

Formaldehyd 


Gaz trujący. Jego pochodne znajdują się w naszych kremach i odżywkach. Kolejny "cudowny" konserwant, mający za zadanie nie doprowadzenia do zepsucia się kosmetyku. Jego "dzieciaczki" to :  Imidazolidinyl Urea, Bromopol, DMDM Hydantoin, Quaternium–15, Sodium Hydroxymethylglycinate, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol; Diazolidinyl Urea. W reakcji z innymi składnikami związki te mogą doprowadzać do ujawnienia się formaldehydu. Związek ten wytwarza się z formaliny, która jest dosyć mocnym alergenem, powoduje podrażnienie dróg oddechowych, oczu i przyspiesza starzenie się skóry.

Sodium Lauryl Sulfate 


Laurylosiarczan sodu - inaczej popularny SLS. Związek powierzchniowo czynny, ma za zadanie wytępić cząsteczki brudu, pozbyć się ich i całkowicie oczyścić naszą skórę ze wszystkiego. Dobrze się pieni i spłukuje. Możemy go spotkać w naszych żelach do twarzy, płynach pod prysznic, mydłach w płynie i szamponach.  Powodują przesuszenie skóry, zaburzają wydzielanie sebum oraz potu, podrażniają skórę, powodują łuszczenie się skóry i wypryski. Nie zalecany do częstego używania, a tym bardziej dla dzieci. Jego siostra to SLES (Sodium Laureth Sulfate).

EDTA



Ostatni czynnik. Ethylenediaminetetraacetic acid. Konserwant, mający za zadanie przedłużyć trwałość kosmetyku. Dlaczego jest szkodliwy? W większym stężeniu drażni skórę, drogi oddechowe i błony śluzowe. Poza tym EDTA w połączeniu ze związkami azotowymi, tworzy nitrozaminy, które mają działanie rakotwórcze. Oprócz tego jeżeli bierzemy regularnie pewne suplementy diety, posiadające miedź, glin, ołów, żelazo i cynk to musimy zrezygnować z używania produktów o dosyć wysokiej zawartości EDTA, gdyż wiąże metale ciężkie.

Mam nadzieję, że ten post pomógł Wam trochę w poszukiwaniu kosmetyku idealnego. Ja naprawdę nie wiem, dlaczego ci wszyscy producenci starają się nas otruć, co myśmy im zrobili? A mimo wszystko te składniki są ciągle obecne w wielu popularnych kremach. Zachęcam do czytania składów i jeżeli napotkacie produkt bez tych substancji - to już jest kosmetyk na bardzo wysokim poziomie. Dziękuję za przeczytanie tego posta, pamiętaj, że każdy czytelnik jest dla mnie ważny i bardzo się cieszę, jeśli na coś się przydałam.

PODANY ARTYKUŁ ODNOSI SIĘ DO MOJEJ WŁASNEJ OPINII NA TEMAT DANYCH SKŁADNIKÓW. WEDŁUG MNIE ONE NIE SĄ DOBRE DLA CERY, JEDNAK FACHOWO ZOSTAŁY ONE UZNANE ZA BEZPIECZNE. 

czwartek, 19 stycznia 2017

Mycie twarzy - po co, jak, dalczego no i CZYM?!

 Hello moi Kochani!

Witam Was ślicznie w tą zimową pogodę. Mam nadzieję, że niedługo przyjdzie odwilż bo szczerze mam już dosyć śliskich dróg i minusowych temperatur.

Dzisiaj przychodzę do Was z postem na pierwszy rzut oka niepozornym, jednakże poruszającym niezwykle ważną i istotną kwestię - mycie twarzy. Dla mnie to wręcz nieodłączny rytuał dnia, towarzyszy mi tak samo jak prysznic - podstawowa higiena.

Dlaczego i po co?
Wiem, że niektórzy bardzo lekceważą ten temat, ale serio, zdziwilibyście się, gdybym powiedziała, że ponad połowa Waszych problemów związanych z zaskórnikami, stanami zapalnymi, nadmiernym przetłuszczaniem się cery, może wynikać z niemycia twarzy, bądź robienia tego niedokładnie.
Skóra nieoczyszczana regularnie ma trudności z normalnym funkcjonowaniem, poprzez zapychanie porów kurzem, resztkami makijażu, brudami z całego dnia i starym naskórkiem. Taka cera staje się zszarzała, z tendencją do stanów zapalnych i wągrów. Nie brzmi ciekawie, prawda?
Dlatego regularne mycie twarzy jest naprawdę ważne. Wtedy skóra może w większej ilości skorzystać z dobrodziejstwa w postaci kremu/maseczki/olejku, kiedy pory są czyste i nie zalega w nich zbędny bagaż. Ale jak myć twarz? Wystarczy mydło i woda? Cóż, to nie jest takie proste.

Szare mydło, a skóra
Mydło stosowane na skórę twarzy będzie ją wysuszać. Osoby posiadające trądzik, bądź przetłuszczającą się cerę mogłyby wydawać się zadowolone - jednak tutaj też nie jest tak różowo. Kiedy cera zostaje wysuszona to automatycznie próbuje się natłuścić dwa razy bardziej, by utrzymać odpowiedni dla siebie poziom nawilżenia - w wyniku czego świecimy się o wiele bardziej. Poza tym ph naszej skóry szacuje się na około 5,5, a mydło posiada około 10 - dlatego zaburza równowagę naszej skóry zmieniając odczyn ph na zasadowy, co prowadzi z kolei do większego przesuszania i przenikalności drobnoustrojów.

Czym zatem myć twarz?

Do higieny twarzy przeznaczone są specjalne żele, płyny oraz pianki. Naprawdę - rynek pod tym względem rozwinął się niesłychanie i możemy przebierać w dużej ilości produktów do oczyszczania cery. Taki środek wybieramy ostrożnie, kierując się typem naszej skóry. Cera sucha powinna sięgać po pianki, bądź kremowe żele nawilżające, mieszana na odżywcze, a tłusta po normalizujące.
Powinniśmy natomiast unikać szkodliwym i ultrawysuszających substancji w naszych produktach, takich jak SLS(Sodium Lauryl Sulfate), bardzo silny detergent, który niestety obfituje w żelach do twarzy, szamponach i płynach do ciała - jest m. in. przyczyną łuszczenia się skóry, zaczerwienień i podrażnień. Należy unikać również rodzeństwa tej substancji jaką jest SLES(Sodium Laureth Sulfate) mający bardzo podobne właściwości do tego powyżej.

Moje ulubione produkty do mycia cery

Kiedy chodzi o twarz zazwyczaj staram się, aby skład produktu był jak najbardziej naturalny i nieskomplikowany, gdyż w gruncie rzeczy żel ma głównie oczyszczać, a nie dawać uderzającą dawkę witamin i ekstraktów(od tego jest krem). Dlatego im prościej, tym lepiej, ale substancje nie mogą podrażniać. Oto moje ulubione rzeczy :


Żel tymiankowy do twarzy - Sylveco 





Opis producenta :  
Głównymi składnikami olejku tymiankowego są tymol i karwakrol. Posiada on bardzo silne właściwości przeciwwirusowe i przeciwgrzybicze. Hamuje rozwój bakterii chorobotwórczych (m.in. Staphylococcus aureus i Propioniobacterium acnes, które odpowiadają za rozwój zmian trądzikowych). Łagodzi stany zapalne, działa na skórę oczyszczająco i tonizująco.

Bezapelacyjnie mój faworyt. Świetnie łagodzi stany zapalne, normalizuje wydzielanie sebum, uspokaja strefę T - czego chcieć więcej? :) Jednakże wrażliwe i suche cery muszą uzbroić się w mocno nawilżający krem, bo może dawać uczucie ściągnięcia.
 Skład :  Aqua, Lauryl Glucoside, Glycerin, Thymus Vulgaris Extract, Panthenol, Malic Acid, Sodium Bicarbonate, Sodium Benzoate, Thymus Vulgaris (Thyme Oil)
Cena:  18,75 zł

 Nawilżająca pianka do mycia cery suchej i wrażliwej - EcoLab

  Opis producenta :

Nawilżająca pianka do mycia twarzy dedykowana jest suchej i wrażliwej skórze. Zawiera 99,5% składników pochodzenia naturalnego, które dostarczają skórze substancji odżywczych, nawilżają ją i regenerują. Pianka działa kojąco, nie podrażnia wrażliwej cery. Delikatnie, ale zarazem skutecznie oczyszcza twarz z zanieczyszczeń. Ponadto ma przyjemny, kwiatowy aromat. 

Kurczę, aż trudno się z tym nie zgodzić. Idealna propozycja dla cery wrażliwej, suchej, skłonnej do podrażnień. Świetnie się sprawdza, nie pozostawia uczucia ściągnięcia, szczypania, nic takiego! Wręcz przeciwnie - cera jest miła, gładka, a ponadto oczyszczona. Produkt nie jest mocno inwazyjny, bardzo delikatnie(, ale skutecznie) myje twarz.
Skład :
Aqua, Sea Water, Organic Aloe Barbadensis Extract, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Cocoamphoacetate, Sodium Lauryl sarcosinate, Maltooligosyl Glucoside / Hydrogenated Starch Hydrolysate, Panthenol, Organic Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Hyaluronic Acid, Hydrolyzed Wheat Protein, Parfume, Benzoic Acid, Scorbic Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol 
 Cena : ok. 20 zł

Żel do mycia twarzy z drobinkami ryżu ALOES I JAŚMIN - Orientana

 Opis producenta : 

Do każdej cery. Naturalny żel do mycia twarzy bez SLS/SLES. 
Aloes - łagodzi podrażnienia oraz intensywnie nawilża skórę. Jaśmin - działa wzmacniająco i nawilżająco.
Zmielone drobinki ryżu naturalnie oczyszczają skórę. Nie działają peelingująco, ponieważ są deilkatne i ich zadaniem jest dokładnie oczyścić skóre.
DZIAŁANIE:
- czyści
- łagodzi
- odświeża cerę


Żel wybitny wręcz. Nie daje drastycznego uczucia ściągnięcia, lecz po prostu mamy wrażenie dobrze, starannie oczyszczonej skóry. Skład jest wręcz genialny, mimo tego, iż jest to substancja do spłukiwania to i tak twórcy się wykazali. Cena niestety trochę wygórowana, ale za to produkt jest dosyć wydajny.
Skład :
woda, sok z aloesu, gliceryna, drobinki ryżu, ekstrakt z korzenia lukrecji , ekstrakt z korzenia żeń-szenia indyjskiego, karbomer, woda różana, Polysorbate 20 (z oleju kokosowego), wodorotlenek sodu, olejek jaśminowy, ekstrakt z zielonej herbaty, kwas cytrynowy, benzoesan sodu (z jagód), sorbinian potasu (z jagód).
Cena : 35 zł

Mam nadzieję, że post okazał się bardzo pomocny, i liczę na to, iż Wam się spodobał :) A jakie są Wasze ulubione sposoby mycia twarzy? Do zobaczenia! :D

niedziela, 15 stycznia 2017

Włosy dłuższe o 3cm w miesiąc - moje sposoby

 Hello Kochani!

Zima idzie pełną parą, nieprawdaż ? Straszny chłód u nas na pomorzu, drogi zaśnieżone, wyśnieżone i w dodatku nieodśnieżone. Na to się raczej nic nie poradzi, sól sypią, ale żeby zgarnąć ten śnieg z ulic to już nikt się nie garnie.

Ja natomiast odkryłam niedawno oszałamiającą informację - mój móżdżek przetworzył, że po szalonym miesiącu wcierkowania, maskowania, olejowania i balsamowania włosów urosły aż trzy centymetry w 30 dni! Niesamowite, prawda? A to tylko początek, gdyż od czasu rozpoczęcia mojej kuracji włosowej (od września) ich kondycja niesamowicie się poprawiła, pojawiły się baby hair i inne cuda niewidy(oczywiście pozytywne). Końcówki mam bardziej nawilżone, a moje piórka stały się lśniące i mocniejsze. Mało tego - jest to efekt, który osiągnąć może każda z Was. Bez względu na rodzaj włosa, ja jako osoba z owłosieniem, które rośnie mozooolnie (nie tylko na głowie, ale na nogach się jeszcze nigdy nie goliłam, bo nie mam tam włosów - EDIT: nie, nie mam 10 lat, tylko 17 :p. Brwi wyrywam raz w miesiącu i to starcza w zupełności.) i rzadko.

Oto moje porostowe cudeńka :

1. Olejek rycynowy 


Regularne olejowanie olejkiem rycynowym pozwala na spektakularny wzrost włosia. Jego właściwości porostowe opisałam już w poście na temat paznokci, więc po prostu przytoczę notkę :

,, Inaczej Oleum Ricini, pochodzi z całości trującej rośliny zwanej Ricinus communis, czyli rącznika pospolitego. Głównym elementem oleju rycynowego jest monogliceryd kwasu rycynolowego. W jego składzie znajdują się również mniejsze ilości kwasu  linolowego, stearynowego, olejowego oraz glicerydów. Dzięki swoim właściwościom potrafi sprawić, że nasze włosy i paznokcie zyskają lepsze życie(...)"

Koniecznie trzeba olejować tylko skórę głowy i starać się nie rozprowadzać tego oleju na całą długość włosów, gdyż może po prostu przesuszyć naszą fryzurę. Ja trzymam olej na głowie około 2-3 godziny, wystarczająco, aby mógł podziałać i nie podrażnił skóry.

Oleju rycynowego nie wolno używać w czasie ciąży, gdyż może powodować powikłania i poronienia.


2. Normalizujący tonik-wcierka do skóry głowy


Mój pomocnik w walce o porost. Zawiera różne olejki, m in. rozmarynowy i eukaliptusowy, mające pobudzić naszą głowę do pracy. Poza tym zawiera kompleks ekstraktów z pokrzywy, skrzypu, łopianu, szałwii i brzozy, bogatych w składniki mineralne (cynk, miedź, krzem) oraz witaminy, które wzmacniają cebulki, przyspieszając wzrost włosów.
I wiecie co? Widocznie pomogło. Trzeba wcierać około 2-3 minut, bo inaczej może nie zadziałać. Ale wiecie, wcierać, w sensie delikatnie masować skórę głowy, a nie bojowniczo szarpać i wyrywać włosy. Minusy są dwa : wcierka często pozostaje na włosach i niestety produkt się nadbudowuje, co  z kolei prowadzi do częstszego przetłuszczania się fryzury. Drugi : opakowanie. Nie wiem, ich toniki mają idealne atomizery, a tutaj nie dosyć, że wcierka przecieka to jeszcze się z tego atomizera leje.
Jednak polecam, bo produkt jest naprawdę skuteczny.
Cena : 18.99 zł 

3. Biotyna 

Jedną z witamin mających duże znaczenie dla prawidłowej kondycji włosów jest witamina H określana również mianem biotyny, koenzymu R czy witaminy B7.
 Witamina H reguluje bezpośrednio w metabolizm skóry w której tkwią włosy, dzięki czemu wywiera korzystny wpływ na stan ich korzeni i tempo wzrostu łodygi włosa. Istnieją teorie, że biotyna powoduje również poprawę grubości łodygi, ale ja nie jestem zwolenniczką tej teorii, gdyż moim zdaniem włos to coś co już wyrosło, martwy przedmiot, który regulować mogą produkty rozprowadzane na jego powierzchni, czyli odżywki, mgiełki i tp.
Jednak regularne spożywanie jednej tabletki biotyny może powodować znaczący wzrost włosów. Ja np. na samym początku spożywałam biotebal, ale tak naprawdę może być to każda inna firma, gdyż moim zdaniem oni się po prostu za bardzo cenią. Mamy do wyboru wiele rodzai pigułek biotynowych, gdzie jej dawka jest taka sama jak w biotebalu - 5 mg. Aktualnie spożywam DermoSkrzypForte, z dawką 5 mg biotyny oraz skrzypem i pokrzywą.

4. Pokrzywa 


Napary z pokrzywy to jest to ! Nie wiem dlaczego ludzie nie lubią pić pokrzywy, ale mi tam bardzo przypadła do gustu. Natomiast jej wnętrze zawiera witaminy A, B2, C i K! Poza tym spotkamy w niej wapń, żelazo, siarkę, fosfor, potas, sód, jod oraz serotoninę i flawonoidy. Można by powiedzieć, że dieta pokrzywowa nie brzmi źle, prawda? A jak zbawienny wpływ na włosy, skórę i paznokcie! Oczyszcza organizm, przez co jej picie z początku może powodować wysyp małych krostek, ale to tylko znaczy, ze działa. Nie martwcie się, stany zapalne znikną, a w zamian nasze włosy urosną o centymetr przy regularnym piciu. Jej stosowanie gwarantuje nam :
- zmniejszenie wypadania włosów,
- porost,
- znormalizowanie pracy gruczołów łojowych,
- wzmocnienie cebulek.
 Genialnie. A jeszcze co z tym idzie za pokaźną dawkę pokrzywy w aptece zapłacimy nawet do 5 zł, albo niżej(promocje i tp.). Co Wy na to?

Oto moje sposoby na szybszy porost włosów. Nie są to wszystkie, ale niektórych nie miałam odwagi próbować (picie drożdży i tp.), jednak jeśli znacie jakieś inne to się koniecznie podzielcie ! Do zobaczenia moi drodzy :)

Pa ! :)