sobota, 24 września 2016

Sushi na twarzy, czyli o algach trochę słowa

 Witajcie!

Ale nam się pogoda zrobiła we wrześniu, matko, upały, upały, jeszcze raz upały. Osobiście jestem zimnolubkiem, ale od czasu do czasu takie "wypocenie" zarazków się przyda.

Dzisiaj natomiast chcę Wam opowiedzieć o algach. Nie, nie mam tu na myśli nori do sushi, tylko profesjonalne maseczki algowe na twarz będące bombą witaminową dla cery.


Maski algowe


Są to maseczki typu peel off, które składają się z alginatu(specjalnie wcześniej przygotowanych ścianek algowych zawierających dużo mikroelementów). W zależności od dodatków są one bogate w proteiny, aminokwasy, antyoksydanty, komórki macierzyste i wiele wiele więcej. Ze względu na to ile cudowności zawierają już same w sobie algi, nie ma potrzeby pakować tam na siłę składników, więc zazwyczaj mają krótki skład INCI.


Jak używać?
 
 Maski algowe otrzymujemy pod dosyć nietypową postacią... Proszku. Sproszkowane maseczki trzymamy szczelnie zamknięte w pudełeczku, woreczku, etc. Do ich rozrobienia potrzebna będzie woda lub hydrolat. Jeśli ktoś chce może dodać parę kropel ulubionego olejku.
Maska nie powinna znajdować się na naszej twarzy dłużej niż 10 minut, gdyż bardzo szybko zaczyna zasychać. Kiedy poczujemy, że staje się sztywna, wtedy najlepiej zacząć ją ściągać, startując od suchych skórek. Nie ma sensu przedłużać tego zabiegu, gdyż stwardniała maska może jeszcze bardziej podrażnić naszą skórę. WAŻNE - jeżeli nie są to algi specjalnie dostosowane do okolic oczu należy je omijać. Inaczej niepotrzebnie dojdzie do "poszarpania" i tak już delikatnej części twarzy.

Proporcje

W zależności od tego jaką ilość chcemy uzyskać, tyle musimy rozrobić proszku. Poniżej podaję przepis na jedną porcję.
- 2 łyżki proszku maski algowej
- 2 łyżki wody/hydrolatu
- 4 krople ulubionego olejku(opcjonalnie)
 Miksturę mieszamy do uzyskania konsystencji budyniu, nie kisielu. Musi być gęste, ale nie płynne - inaczej maseczka wyjdzie za rzadka.

Moje ulubione maseczki algowe pochodzą z Organique, który nigdy mnie nie zawiódł w kwestii jakości produktu. Natomiast niestety, bardzo łatwo jest natknąć się na coś co ma konsystencję proszku, w nazwie "algę", a po rozrobieniu zasycha nam na twarzy niczym kamień. Zawsze przy kupowaniu maseczek algowych musicie patrzeć w jakiej ilości występują tam sztuczne barwniki, fragrances(zapachy nienaturalne), substancje prawdopodobnie uczulające i tp. Nie raz miałam w rękach nie tyle co maseczkę algową, ale proszek do prania...
Jakie maski polecam? 
Oczywiście wyżej wymieniony Organique i ich zestaw maseczek klik! Maski z tej firmy są bardzo wydajne, bowiem jedno opakowanie może nam starczyć nawet na trzy razy, w dodatku ceny nie powalają, gdyż zazwyczaj sięgają do 20 zł góra.  Moim faworytem jest alga eksfoliująca z papają, którą nakładam za każdym razem, kiedy cera wydaje się być zanieczyszczona, a po 20 minutach widać radykalną różnicę :)
Nacomi posiada szeroką gamę maseczek algowych, do każdego rodzaju cery. Posiadaczki skóry problematycznej na pewno znajdą coś dla siebie. Ulubieńcem w tej kwestii okazała się Borówka(klik!), gdyż moja bladziutka twarz była po niej rozświetlona, wyglądała zdrowiej i tak jakby... Biła od niej aura energii ;)

A jacy są Wasi ulubieńcy? Piszcie śmiało!
A jakie są Wasze doświadczenia z maskami algowymi? Lubicie, czy może odwrotnie?

środa, 14 września 2016

Z dalekiego L'orientu...

Witajcie Kochane!

Zaczął się rok szkolny(o zgrozo) więc oznacza to większe napięcie w moim życiu. Zresztą chyba każdy żak zna to uczucie, kiedy musi zrobić wszystko tu i teraz, a kończy się na tym, że nie zrobi niczego do końca... Ja się staram wiązać koniec z końcem, ale kupa sprawdzianów mi to z deczka udaremnia.
U mnie to działa tak : stres -> odwodnienie ->suche gardziołko -> sucha cera

A co najlepsze na suchości?
Oczywiście - serum oliwkowe L'orient!


Przyznam, że kiedy kupowałam ten produkt, to nie spodziewałam się, że takie cuda można spotkać w...Mydlarni. Otóż oliwkowe serum sprzedaje niejaka Mydlarnia u Franciszka. Z pozoru kusi kolorowymi mydełkami, ale za nimi kryją się prawdziwe skarby w postaci certyfikowanych kosmetyków ekologicznych.
Było to bodajże parę miesięcy temu, a ten koncentrat jest tak wydajny, że mojego małego przyjaciela używam jeszcze od pierwszej wizyty.

Produkt poleciła mi ekspedientka, która twierdziła, że ta emulsja da niewiarygodne nawilżenie, cerze suchej i zmęczonej, że szybko się wchłania, że produkt można stosować co dwa -trzy dni w małej ilości, zaledwie dwie pompki i nasza twarz jak zarazem szyja, może cieszyć się spokojnym nawilżeniem - ukojeniem.
I to właśnie jedna z nielicznych chwil, kiedy to ekspedientka miała rację.

Serum używam raz dziennie, jako baza pod krem. Moja skóra wręcz wypija tą oliwkę au lait i szybko staje się równomiernie nawilżona. Produkt zdecydowanie wart swojej ceny. Nie bieli, nie pachnie sztucznie, tylko naturalnie, jak gałązka oliwna, nie pozostawia tłustej warstwy i jedynym spadkiem po nim nie jest film na skórze, tylko promienny blask policzków.  Cera jest wypoczęta, wyciszona, a o suchych skórkach można łatwo zapomnieć. W dodatku efekty widać już po pierwszym użyciu!
Wspominałam już o wydajności produktu?
To wspomnę jeszcze raz! Wystarczy jedna pompka, aby "doładować" naszą skórę tą cudowną baterią.
Polecam BARDZO gorąco ten produkt dla cery suchej, ale mieszane też powinny być zadowolone ze względu na lekkość serum. Nie zachęcałabym do stosowania go jako zamiennik kremu, tylko bardziej jako uzupełnienie pielęgnacji. Poza tym pragnę wspomnieć, że jest to produkt w stu procentach ekologiczny i bez parabenów, sls'ów i innych zapychaczy filmotwórczych.


INFO

Nazwa :

Serum z ekstraktem z drzewa oliwnego

Koszt : 

39 zł 

Firma: 

L'orient 

Gdzie dostać? 

Mydlarnia u Franciszka  

Moja ocena : 

10/10 

Dla jakiej skóry?

Każdy rodzaj cery

środa, 7 września 2016

Co na wory pod oczami?

 Witajcie Kochani!

Z góry dziękuję z tak liczny odzew pod poprzednim postem, jestem mega szczęśliwa, że Wam pomogłam i mam nadzieję, iż niejedna osoba znajdzie tutaj wiele cennych porad!

Natomiast dzisiaj podam Wam w pigułce moją wiedzę na temat worków pod oczami, najczęściej okraszonych cieniami i obrzękami. Jak się pozbyć tej zmory, albo chociaż ją skutecznie zmniejszyć?

Poniżej przedstawiam moje top surowców do opieki nad cieniami :


Zielona herbata

Chyba jeden z najlepszych i najdelikatniejszych dla naszej skóry przeciwutleniaczy. Ma właściwości wybielające, wiążące i skutecznie zbijające wolne rodniki. Dzięki zawartości polifenoli delikatnie ściąga skórę zwężając pory - daje efekt chwilowej redukcji kurzych łapek i obrzęków. Usuwa zewnętrzne toksyny i rozjaśnia cerę powodując "wybielenie" cieni pod oczami.
  Poza tym stosowana od lat przez nasze koleżanki z Azji zielona herbata jest bardzo silnym antyoksydantem, który nie dosyć, że oczyszcza organizm to w dodatku pozwala przyspieszyć metabolizm.  W dodatku śmiem twierdzić, że w stu procentach bezpiecznym :)



Ogórek 

Idziemy w rytm zieleni. Najpopularniejszy europejski sposób na pozbycie się worków. Dlaczego?
Ano dlatego, że niejaki Pan Ogóras jest bogaty we flawonoidy oraz przeciwutleniacze, które odpowiadają za redukcję obrzęków i ciemnych, zanieczyszczonych obszarów. Skutecznie zwęża pory, daje miłe uczucie schłodzenia. Łagodzi podrażnienia i stany zapalne. Rozjaśnia skórę, a przy dłuższym stosowaniu redukuje przebarwienia.  Niektórzy twierdzą, że potrafi on rozprawić się z przebarwieniami ;)



Świetlik lekarski 


Wyciąg ze świetlika lekarskiego skutecznie pozwala wygładzić skórę, pozbyć się obrzęków i delikatnie ją odkazić. Uspokaja cerę i łagodzi obrzęki. Daje jeden z najwolniej przychodzących efektów, ale jak już się pojawią to długotrwale. Wystarczy być cierpliwym. Świetlik idealnie zaopiekuj się cieniutką skórą. Kolejny sprzymierzeniec bogaty we flawonoidy, utlenia wolne rodniki. Może być stosowany nawet bezpośrednio do oczu - podobno redukuje wadę wzroku i zapewnia młodzieńczy błysk w tęczówce. Świetny w przypadku zapalenia spojówki.
TIP : idealnym rozwiązaniem jest stworzony niemal ze stuprocentowego ekstraktu żel FLOSLEK. Wysokie stężenie świetlika podane w formie wygodnej maści, która dosyć szybko się wchłania. Cena jest wręcz śmieszna, więc dobrze zainwestować te 5 zł :) 


Olejek z opuncji figowej 

Złoty graal wśród cieniofighterów. Zawiera niesamowite stężenie "kwasów młodości" czyli omega 6, co nie stoi mu na przeszkodzie być obfitym w witaminę E, która sprzyja regeneracji skóry. Rozpoczynając kurację olejkiem z opuncji figowej można zobaczyć efekty już po pierwszym razie. Skóra nie tyle co napięta, co zdrowa i witalna. Nie ma mowy o cieniach pod oczami, ani o workach. Łagodzi obrzęki. Przy dłuższym stosowaniu spłyca zmarszczki, ujędrnia okolicę i powoduje rozpromienienie cery(poprawie krążenie). Najlepszy sposób na szybkie pozbycie się worów, ale niestety chyba najdroższy. Zalecany również przy zabiegach odmładzania szyi. Ponad to przy wyborze olejku należy zawsze patrzeć na to, czy jest on nierafinowany i tłoczony na zimno, gdyż przyrządzany inaczej traci swoje właściwości.




Przepis na płatki pod oczy 


płatki kosmetyczne 
3 krople olejku z opuncji figowej 
wywar z zielonej herbaty(najlepiej liściastej senchy) 
liście zielonej herbaty 
ciutkę żelu świetlikowego 

1. Przygotuj dwa płatki kosmetyczne i złóż obydwie sztuki na pół.
2. Zrób napar(30ml, aby stężenie było odpowiednie) z zielonej herbaty liściastej. Przykryj go talerzykiem i odczekaj 10 minut.
3. Kiedy napar ostygnie wyłów listki, osusz delikatnie i włóż pomiędzy płatki.
4. Płatki nasącz wywarem.
5. Na każdy płatek daj 3 kropelki olejku z opuncji figowej.
6. Posmaruj płatki lekko żelem świetlikowym.
7. Włóż do lodówki na 15 minut.
8. Gotowe ;)

Sami widzicie, proste, a jakie skuteczne ! Schłodzone płatki skutecznie zwężą pory, zniwelują bakterie odpowiedzialne za ciemny kolor worków, zlikwidują obrzęki i pomogą przy wyrównaniu kolorytu. Jeżeli spróbujecie to koniecznie dajcie znaka, czy pomogło Wam tak samo jak i mi :)

Do zobaczenia i liczę na podobny odzew jak przy ostatnim poście - mam nadzieję, że komuś pomogłam! ^^ 

niedziela, 4 września 2016

Tonik, płyn miceralny, hydrolat - urodowe podstawy

 Witam !

Wczoraj wróciłam ze szpitala i już się biorę z postowanie ^^
Dzisiejszy post chciałabym poświęcić trochę tematowi jakim jest nanoszenie na naszą cerę substancji płynnych. Wielokrotnie spotykam się ze złym wykorzystaniem takich produktów. Ja rozumiem, że jedna rzecz może mieć wiele zastosowań, ale jeżeli chodzi o kosmetykę to zazwyczaj łączenie substancji dwa w jednym wychodzi trochę gorzej niż lepiej, a to, aby jakiś produkt spełniał X potrzeb to już w ogóle byłaby bajka ;)
Niestety - w świecie urody często tak jest, że każdy element w zbiorze X ma swój jeden cel w zbiorze Y i używany do tego do czego nie powinien, przynosi wręcz niemiłe rezultaty, albo chociaż rozczarowanie względem naszych oczekiwań.
Większość z nas kiedy wchodzi do typowej drogerii jest wręcz bombardowana kolorowymi opakowaniami, hasłami znanymi z reklam, promocjami, czy szyldami. Nic więc dziwnego, że w tej całej tęczy bodźców jesteśmy w stanie zwrócić uwagę na najbardziej krzykliwe produkty, często wcale nieadekwatne do naszych potrzeb. Wiele dziewczyn naprawdę pokłada ogromne nadzieje w swojej wizycie w Rossmanie, Naturze, czy Hebe, szukając czegoś do nawilżenia skóry i utrzymania jej w lepszej kondycji. No właśnie. "Czegoś". Nie mając wcześniej za wiele do czynienia z kosmetykami pielęgnacyjnymi wybierają płyn micelarny zamiast toniku, czy mleczko do demakijażu zamiast żelu myjącego twarz. Ale absolutnie nie ma najmniejszego powodu do tego, aby obwiniać kogokolwiek oprócz sprzedawców, którzy wszystko pakują w coraz to jaskrawsze, przerysowane butelki, gdzie informacja o tym jaką rolę ma spełniać płyn jest umieszczona pod wieczkiem, bo "psułaby by design".
Jednak kiedy już znajdziemy dane o tym co w końcu kupiliśmy i jak tego używać to znowu dostajemy bum o głowę samymi superlatywami produktu : "ultra-nawilżający, utrzymuje równowagę, oczyszcza, wyrównuje koloryt!!". Etykieta aż wrzeszczy. No to skoro efekt ma być taki zniewalający to po co sięgać po coś innego skoro ta mała fiolka ma spełniać wszystkie wymogi naszej skóry?
Kochane, gdyby tak było to wszyscy chodziliby piękni i gładcy :p


Jak zatem używać i czego? 


Tonik - nie mylić z płynem do demakijażu! Tonik owszem, może usuwać brud, zanieczyszczenia, czy resztki make up'u, ale to nie jest jego główna funkcja. Z ogóły zresztą toniki są droższe niż specyfiki zmywające cienie do powiek. Tonik ma właściwość pielęgnującą i regenerującą dla naszej skóry.  Dobrze dobrany potrafi poprawić jej kondycję nawet o 50%. Nie warto przepłacać i używać go jako dwufazówki bo nie na tym rzecz polega. Toniki przygotowują naszą skórę do kolejnych zabiegów kosmetycznych, wyrównują jej ph, odświeżają ją, łagodzi podrażnienia i działa antybakteryjnie. O tonikach i hydrolatach będzie na blogu osobny post, więc już się rozpisywać nie będę :)

Hydrolat - brzmi chemicznie, strasznie, złowrogo, ale tak naprawdę to samo szczęście i radość :p Delikatna woda kwiatowa, która wyrównuje ph naszej skóry, przygotowuje ją do dalszych zabiegów kosmetycznych, odświeża ją i "odżywia". Jeśli jesteście wrażliwcami i zamiast toniku stosujecie płyn micelarny to radziłabym go zmienić na ten produkt. Hydrolatów jest cała gama, dostosowana do każdego rodzaju skóry. Nie dosyć, że bez zbędnej chemii, to zazwyczaj w dostępnej cenie. Można w tym przypadku stosować zamiast toniku. Nie powinny zawierać alkoholu, pegów, ani sztucznych substancji konserwujących.

Płyn micelarny - składa się on z higroskopijnych cząsteczek zwanych micelami. Jego głównym zadaniem jest nawilżać cerę, normalizować ph, oraz ją oczyszczać. Jednak jak wspomniałam kosmetyku sto w jednym nie ma, więc każdą z tych funkcji pełni po prostu... Po trochu. Nie wzmacnia skóry tak mocno jak tonik, nie usuwa makijażu tak dobrze jak mleczko, ani nie oczyszcza jej jak żel myjący. Płyn micelarny jest jednak dobrą alternatywą dla alergików, gdyż nie ma on w zwyczaju jakkolwiek podrażniać cery. Nie powinien zawierać on sztucznych zapachów, barwników, etc. Jednak większość wyżej wymienionych funkcji pełni on po przysłowiowych "łebkach".

Mleczko do demakijażu - matulu, tak jak nazwa wskazuje, tylko do demakijażu. Nie raz spotkałam się z tym, że ktoś używa go jako zamiennik pianki antybakteryjnej do twarzy. Absolutnie odradzam! Wiele z tych śmietanek zawiera substancje drażniące mające na celu lepiej zebrać, rozpuścić, czy wchłonąć resztki makijażu. Serio, nie chlapiemy na twarz mleczka jeśli nie ma takiej potrzeby. Czasami nawet się radzi, aby skórę po użyciu takiego specyfiku oczyścić. Większość mleczek co prawda w tych czasach jest zbudowana z delikatnych substancji, nie zmienia to faktu, iż powodują one tak czy siak zapychanie się porów, które z kolei prowadzi do powstawania stanów zapalnych.

Żel myjący - występuje w takiej postaci, bądź pianki. Rzadko kiedy jest to "woda myjąca", czy spray :p Czasami można się też spotkać z pudrami myjącymi na bazie glinek, owsa, etc. Jakkolwiek nie podać by tego kosmetyku funkcję on ma jedną - dokładnie oczyścić skórę. Większość z Was pewnie ma zakodowane w głowach, że oczyścić skórę ma za zadanie peeling - owszem, on również. Jednak z taką różnicą, że peelingu nie możemy używać codziennie, bo te europejskie po prostu są zbyt mocne i można je stosować raz-dwa razy w tygodniu. Natomiast twarz z zanieczyszczeń cząstkowych należy czyścić każdego rana i wieczora ! Inaczej nie ma mowy o pozbyciu się stanów zapalnych, a na zaognionego pryszcza nakładając jedynie maść tylko pogorszymy sprawę. Żele myjące usuwają brud, bakterie, kurz i inne rzeczy  których nie da rady zobaczyć gołych okiem, a sprawiają one różne nieprzyjemności naszej skórze.

Szukając kosmetyków pielęgnacyjnych do użytku dziennego warto zwracać uwagę na skład. Postarajcie się, aby nie zawierał on alkoholi, pegów, silikonów, parabenów, czy sls'ów(detergent). Takie substancje w codziennym stosowaniu bardzo często przyczyniają się do powstawania zaskórników, stanów zapalnych, wysuszania skóry(w negatywnym znaczeniu, więc niech ci z tłustą cerą nie cieszą buzi :p), reakcji alergicznych i innych niemiłych rzeczy. Warto też poczytać trochę zanim kupicie produkt "w ciemno". Jest wiele stron gdzie ludzie się wypowiadają na temat kosmetyków i bardzo często takie opinie innych są przydatne przy wycieczce do kasy ;)

Taka malutka rada ode mnie - zazwyczaj im jaskrawsze opakowanie tym uboższy skład, więc niekoniecznie kierujmy się stroną wizualną :p

Dziękuję Wam za przeczytanie i do następnego!